Brudna prawda o Bełchatowie! Co jeszcze ukrywa przed nami PGE?

Rtęć to jeden z najbardziej toksycznych metali ciężkich, może uszkadzać płód ludzki, a także nasz układ nerwowy. Właśnie wyszło na jaw, że Elektrownia Bełchatów emituje jej o 1800% więcej niż raportowała przez ostatnie lata! Wydało się, bo nowe unijne przepisy nakazały emisje zmierzyć, a nie jak dotąd – oszacować.

Każdy, komu zdarzyło się rozbić termometr, wie jak ostrożnie trzeba postępować z rtęcią, żeby nie ulec zatruciu oparami. Zawartość rtęci w termometrze lekarskim wynosi około 1 grama. Z elektrowni Bełchatów w samym tylko 2016 roku zostały wypuszczone do powietrza prawie 3 tony rtęci! A dokładnie 2,82 tony, co stawia elektrownię w niechlubnej czołówce trucicieli Europy. Ta liczba szokuje, bo okazuje się, że ta jedna elektrownia PGE produkuje więcej rtęci niż cały hiszpański przemysł.

Skandaliczne niedoszacowanie

Jednak to nie koniec bulwersujących informacji. Okazuje się, że wcześniej, czyli w latach 2013, 2014 i 2015, elektrownia deklarowała w raportach emisję na poziomie ok. 160 kg rocznie. Skąd ten skok o 1800% w 2016 roku? Przecież elektrownia spala wciąż podobne ilości węgla. Okazuje się, że to efekt zmiany sposobu pozyskiwania danych do raportu. W 2016 roku elektrownia musiała z powodu nowych przepisów faktycznie zmierzyć, ile rtęci emituje, a w latach wcześniejszych wystarczyło, że podała liczbę wynikającą z samodzielnych szacunków i kalkulacji. Wystarczyło, że UE powiedziała “sprawdzam!”, żeby liczby emisji toksycznej substancji okazały się niemal 18-krotnie wyższe niż dotąd deklarowała PGE.

– Pomiary emisji rtęci pokazują prawdziwą skalę zanieczyszczenia z elektrowni węglowych. Można przypuszczać, że dane za poprzednie lata były niedoszacowane, a faktyczne emisje były podobne do tych z 2016 roku – powiedział dr hab. Leszek Pazderski, chemik, ekspert Greenpeace ds. polityki ekologicznej.

Rtęć jest toksyczna

Kiedy “Gazeta Wyborcza”, która ujawniła ten skandal, poprosiła PGE o komentarz, usłyszała od przedstawicieli spółki m.in., że “obecne przepisy prawa nie nakładają na polskich wytwórców energii elektrycznej limitu emisji rtęci i zaczną dopiero obowiązywać za trzy lata”. Spółka dopiero przygotowuje się do wprowadzenia zaostrzonych norm. Strach pomyśleć, ile rtęci do tej pory uleci w powietrze.

A rtęć jest jednym z najbardziej toksycznych pierwiastków. Jest niebezpieczna, bo może przekształcać się w związki organiczne: z gleby, wody włącza się w łańcuch pokarmowy, przenika do organizmu człowieka, powodując wiele chorób, może prowadzić do śmierci. Jest bardzo groźna dla kobiet w ciąży, bo może uszkadzać płód ludzki. Powoduje także uszkodzenia układu nerwowego człowieka.

– Rtęć wnika do mózgu, przenika przez barierę łożyskową, kumuluje się w nerkach, uszkadzając je. Może wywoływać niewydolność oddechową, niewydolność krążenia, zapalenie jelit, zapalenie błony śluzowej – powiedział dr hab. Leszek Pazderski.

Węgiel brunatny do skansenu

Specjaliści z Instytutu Ekonomii Energii i Analiz Finansowych (IEEFA) twierdzą, że dalsze inwestowanie w węgiel nie opłaca się nawet samej PGE i że spółka powinna postawić na odnawialne źródła energii. Twarde liczby nie kłamią i tym bardziej dziwi upór PGE w sprawie planowanej odkrywki Złoczew, chociaż oznacza to wysiedlenie 3 tys. mieszkańców, zrównanie z ziemią 33 wsi wraz z polami uprawnymi, zamknięcie kilkuset gospodarstw, osuszenie terenów uprawnych w promieniu wielu kilometrów, katastrofę ekologiczną i gigantyczną dziurę w ziemi.

W poprzednim numerze “Wspólnym głosem” opisywaliśmy, jak podawane przez PGE wymiary leja depresji są zaniżone w stosunku do wyliczeń niezależnych od kopalni ekspertów. Teraz na jaw wyszła prawda o emisjach rtęci wielokrotnie wyższych niż te raportowane przez PGE w ubiegłych latach. Czego jeszcze nie mówi nam PGE w swoim pędzie do utrzymania węglowego skansenu?