Z wójtem gminy Sulmierzyce Gabrielem Orzeszkiem o kłopotach mieszkańców gminy z niedoborami wody rozmawia Grzegorz Broniatowski.
Kiedy zaczęły się problemy z wodą mieszkańców gminy Sulmierzyce?
Na początku działalności Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów, na przełomie lat 70’-80’ zostały wybudowane przez inwestora dwa ujęcia wody na potrzeby naszej gminy, ponieważ było wiadomo, że przez działalność kopalni odkrywkowej w sąsiedztwie przydomowe studnie wyschną. Wtedy jeszcze wydobycie odbywało się na terenie gminy Kleszczów, kilkanaście kilometrów stąd. Skutki już wtedy były odczuwalne u nas. W protokołach posiedzeń Rady Gminy z początków lat 90’ można odnaleźć, że już wtedy zaczynało wody brakować. Dziś odkrywka Szczerców jest już na naszym terenie i problem się nasila. Potrzebujemy 1400-1500 m3 wody na dobę. Na naszym ujęciu jest 450-500 m3, więc musimy kupować ją od trzech sąsiednich gmin. Spodziewamy się, że za chwilę może być jeszcze gorzej.
Nie możemy dojść do porozumienia z kopalnią, aby naprawiła szkody górnicze zgodnie z obowiązkiem, jaki nakłada na nią ustawa o Prawie Geologicznym i Górniczym, czyli żeby tę wodę nam doprowadziła. Podjąłem próbę, by pozyskać wodę we własnym zakresie. Odwierciliśmy studnię na głębokość 165 metrów. Geolog oraz firma, która wykonywała odwiert uznali, że nie ma sensu wiercić głębiej. Wedle dokumentacji woda na tej głębokości powinna być, a jej nie ma.
Myślę, że władze kopalni nie chcą uznać naszego roszczenia i wziąć na siebie kwestię zapewnienia wody, ponieważ w przyszłości musieliby tak samo postąpić w przypadkach innych gmin, gdzie prawdopodobnie sytuacja będzie taka sama jak dziś u nas.
Jest inny sposób, żeby wywalczyć dostęp do wody dla mieszkańców gminy?
Musiałem szukać hydrogeologa, który zrobił analizę wód podziemnych i zamierzam skierować sprawę do sądu, żeby wyegzekwować dostęp do wody dla naszych mieszkańców.
Już wiosna, za kilka miesięcy lato. Czy spodziewa się Pan, że problem będzie większy niż w poprzednich latach?
Problem narasta z roku na rok, kopalnia cały czas się powiększa i przesuwa się w stronę drugiego naszego ujęcia, które do tej pory pracuje normalnie. Nie znamy dokładnego układu warstw podziemnych, ale obawiamy się, że niedługo wejdą tam skąd czerpiemy wodę i ją wypompują. Wtedy problem będzie w całej gminie.
Czy koszt zakupu wody od sąsiednich gmin jest znaczny dla budżetu gminy Sulmierzyce?
Na szczęście nasi sąsiedzi na nas nie zarabiają i sprzedają nam wodę po normalnych cenach, traktują nas po ludzku. Musieliśmy natomiast zainwestować w stacje podnoszenie ciśnienia, aby doprowadzić wodę do każdego mieszkańca. Zadanie to kosztowało około 300 tysięcy złotych. Do tego należy dodać wydatki poniesione na odwierty, które wykonaliśmy szukając własnego ujęcia. Pieniądze są ważne, ale sprawą priorytetową jest, mieć pewność, że ta wodą będzie. Kopalnia będzie działać jeszcze przez wiele lat. Co będzie, jeśli u naszych sąsiadów także zacznie brakować wody? Być może nie będą mieli możliwości sprzedawania nam, ponieważ w pierwszej kolejności będą musieli zaspokoić swoje potrzeby. Możemy znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji.
Jak odnoszą się do problemu władze kopalni?
Kopalnia twierdzi, że wody brakuje przez złe użytkowanie studni. Mamy dwa ujęcia. Na jednym nie ma najmniejszego problemu, na drugim nie ma czego pompować, a sposób obsługi i użytkowania jest taki sam. Żeby pompować wodę, ta woda musi być.
Czy profity z działalności kopalni na terenie gminy pokrywają ponoszone koszty?
Kopalnia oprócz podatków od nieruchomości wypłaca opłatę eksploatacyjną, 90 groszy od każdej wydobytej tony z terenu gminy Sulmierzyce. Środki te pozwalają między innymi na zakup wody od sąsiadów. Za chwilę już nie będzie takich możliwości, ponieważ ustawa o Polskiej Agencji Geologicznej wejdzie w życie i nam te pieniądze zabierze. W czasie kiedy gmina decydowała o swoim losie uchwalając Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, mając na uwadze wpływy do budżetu, wyraziła zgodę na działalność kopalni. Teraz okazało się, że strzeliliśmy sobie w kolano. Traktowaliśmy Kopalnię jako partnera, niestety jednostronnie. Musimy ponosić koszty zakupu wody, budowania infrastruktury doprowadzania jej do naszych mieszkańców oraz spraw sądowych, aby wyegzekwować to, co kopalnia ma obowiązek nam zapewnić. Zamiast opłaty eksploatacyjnej ma być 500 złotych na mieszkańca. Nawet dziecko wie, że jak gdzieś jest kopalnia, to trzeba wysiedlać, warunki życia są mniej korzystne, więc ludzie osiedlają się gdzie indziej, ilość mieszkańców spada. Wpływów z działalności kopalni będzie coraz mniej.
Czy można mówić o stabilności, jeśli chodzi o decydowanie o sobie w związku z działalnością Kopalni na terenie gminy?
Uważam, że nie. Można wpuścić do siebie Kopalnię mając na uwadze wszystkie czynniki za i przeciw, które później zostaną odgórnie zmienione i znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji, tak jak my. Bez pieniędzy z opłaty eksploatacyjnej, z problemami – brak pewności co to ilości wody, z rozjeżdżonymi drogami przez ciężkie pojazdy obsługujące kopalnię i elektrownię.
Jak sytuacja braku wody w ziemi wpływa na rolników?
Rolnicy bardzo odczuwają te problemy. Poziom wód gruntowych jest bardzo niski, okoliczne gleby nie należą do najlepszych, co nie pomaga, nie ma się co dziwić, że plony są słabsze niż gdzie indziej. Wiele łąk wyschło, nikt nie będzie w nie inwestował i nawoził, bo i tak przez niedobór wody nie zbierze dobrych plonów.
W przypadku kłopotów, można walczyć z Kopalnią?
W sporze z Kopalnią wszyscy jesteśmy na straconej pozycji. Wiele firm współpracuje z PGE. Ja jako wójt małej gminy miałem problem ze znalezieniem chętnego do wykonania analizy hydrologicznej. Dochodzą do mnie pogróżki, że jeśli pójdę do sądu, to będę walczył przez wiele lat. Kopalnia będzie powoływać kolejnych swoich specjalistów, aby udowodnić, że to oni mają rację.
Czy kopalnia to dobry sąsiad?
Kopalnia to dobry sąsiad tylko wtedy, gdy są z niej profity. Dzięki wpływom ułatwiamy ludziom życie. Pomagamy mieszkańcom wymienić piece na biomasę, gaz lub olej opałowy, dofinansowaliśmy zakup kolektorów słonecznych. Staramy się w ten sposób wynagrodzić ludziom negatywne skutki działalności kopalni. Jednak brak wody to coś, czego nie da się w żaden sposób zrekompensować.
Czy uważa Pan, że profity z kopalni, dużego pracodawcy przełożą się na region planowanej inwestycji w okolicy Złoczewa?
Nie wierzę w to, żeby to się przełożyło. Tych kilka tysięcy doświadczonych pracowników kopalni, z pewnością zostanie przeniesiona w miejsce nowej inwestycji. Natomiast ludzie z okolic Złoczewa, którzy liczą na dobrą pracę na kopalni, mogą się zawieść. Obecnych pracowników chroni bowiem umowa o pracę, okres ochronny przed emeryturą, poza tym nie jest to daleko, będą dojeżdżać. Nowi pracownicy stamtąd będą zatrudniani w spółkach-podwykonawcach kopalni, więc będą zarabiali mniej. Ich marzenia mogą się nie spełnić.